"Magic number" Rowella


Do superdelikatnego dopalania w świetle zastanym lampą przydaje się jeszcze tzw. "magic number", który eksperymentalnie ustalił Galen Rowell, znakomity fotograf amerykański. Rowell zastrzega, że to tylko sprawa jego osobistego gustu, ale obejrzawszy zdjęcia, zdecydowałem, że zupełnie bez przykrości podzielam jego gust :-) Otóż, dla dopalania tak delikatnego, że trudno się domyślić, że lampa w ogóle była w użyciu, dopóki się nie obejrzy idealnie tego samego zdjęcia zrobionego bez lampy, należy zdjęcie naświetlać na światło zastane, ignorując posiadanie flesza, a na lampie pracującej w trybie 3D matrix fill-in ustawić kompensacje światła błyskowego minus 1,7 (minus jeden i dwie trzecie działki). Uwaga: żeby zejść z czasem poniżej 1/60s, ale zachować synchronizacje lampy, trzeba przestawić synchronizacje na SLOW. Kompensacja ustawiona na lampie odnosi się tylko do światła błyskowego i nie ma wpływu na ekspozycję obliczoną przez aparat dla światła zastanego. "Magic number" Rowella, czyli minus 1.7, daje tak delikatne dopalenie lampa, że efekt rzuca na kolana - dłuższy czas trzeba się wpatrywać na odbitce w znakomicie oświetlony portret, żeby się domyślić, że flesz był w ogóle w użyciu. Piękne, miękkie, prawie bezkierunkowe światło. Próbowałem, wyniki są rewelacyjne, najlepsze przy portretach i reportażu we wnętrzach. Spróbuj. Aha, do portretu dobrze też jest opuścić na palnik wbudowany w lampę dyfuzor do szerokich kątów, i ustawić zoomujacy palnik lampy na najszerszy kat rozsyłu światła.

Stary Wiarus